W minioną sobotę, 03.09.2016, Nightwish zagrał koncert w czeskim Hawierzowie, na festiwalu Havířovské Slavnosti. Przeczytajcie relacje kilku naszych fanklubowiczów, którzy mieli okazję się tam pojawić!
Kasia (Qesayah):
Jestem pod ogromnym wrażeniem po tym, jak przebiegł koncert Nightwish w Havirovie, który odbył się 3 września u naszych sąsiadów w Czechach. Pełna kultura i życzliwość ze strony naszych sąsiadów. Pojawiłam się tam dość późno, ponieważ nie miałam opcji, aby być wcześniej. Udało mi się dojść praktycznie pod same barierki, a tam czekała na mnie moja ekipa – chłopaki z Ocean Souls, Michał i Mateusz. W dodatku byli również Martyna i Przemek z oficjalnego fanklubu Within Temptation Polska i Bartek, który również się świetnie z nami bawił.
Pilnowanie swojego miejsca wymagało troszkę poświęcenia, ponieważ było dość ciepło i trzeba było sobie darować krążenie po różnych atrakcjach na tym festynie. Od godziny prawie 18-19 stałam praktycznie na nogach, oglądając występy przeróżnych artystów, którzy mnie troszkę nużyli. Kolejny występ już przesiedziałam między ludźmi, oczekując na moją prawdziwą gwiazdę wieczoru, czyli Nightwish, który miał zagrać punkt 23:30.
Jak zwykle przed wejściem moich wspaniałych artystów pojawił się dym i cudowne intro, które jest obecnie często grywane na początku. Tuomas moim zdaniem ma świetny gust, tym bardziej kiedy Hans Zimmer jest jego inspiracją. Po tym intro zespół wszedł na scenę i oczywiście rozpoczęto koncert wspaniałym „Shudder Before The Beautiful”. Byłam tak bardzo blisko, że widziałam ich wszystkich bez problemu. Oczywiście, moją uwagę wpierw przykuła cudowna kreacja Floor. Była ubrana w piękną sukienkę, z czarnego tiulu z kolorowymi wzorami pod spodem, której dół był dość asymetryczny i uroczo podlatywał do góry przy każdym podmuchu wiatru. Do tego miała na sobie skórzany gorset i piękną kolorową pelerynę, w której przypominała motyla – wyglądała niczym Paź Królowej! Całość pięknie dopełniały jej skórzane kozaczki, które dodawały jej mnóstwo powabu. Zatem kreacja była całkowicie inna, niż tydzień wcześniej na Czad Festiwalu. Czułam się oczarowana jej osobą. Zarówno cały zespół, jak i sama Floor cały czas mieli świetny kontakt z publicznością. Atmosfera była dość przyjemna.
Koncert trwał, a trzecim utworem, który muzycy zagrali, było nasze upragnione „Bless The Child” zamiast „Ever Dream”! Zaskoczenie z naszej strony było ogromne! Emocji było co niemiara. Potem zostały odegrane dość standardowe utwory, które były grane nawet na koncercie podczas Czad Festiwalu. Szóstym utworem, który został zagrany z zaskoczenia, chociaż liczyłam na niego już wcześniej, był „Alpenglow”! Bardzo się z tego powodu cieszyłam, ponieważ ten utwór zastąpił „Saharę”, która była grana tydzień temu u nas. Krzycząc słowa „WE WERE HERE” do tego utworu, czułam niesamowitą energię, którą daje „Alpenglow”. Dalej zostały zagrane utwory, które nie zeszły z setlisty. Też było świetnie. Koncert przebiegał w jak najlepszym porządku. Mogłam spokojnie się temu oddać bardziej niż na poprzednim koncercie w Polsce. To było to!
Mimo że to był dopiero mój drugi koncert Nightwish w życiu, to ten drugi był jednym z lepszych według mnie. Czułam tę moc i satysfakcję, że mogłam tam być, że warto było przejechać aż tyle kilometrów ,by tylko ujrzeć swój ukochany zespół i wspaniałych znajomych. Mogłam ich zobaczyć i posłuchać jeszcze z lepszej perspektywy niż wcześniej. Było cudownie.
Na koniec Nightwish zagrał standardowo mojego ulubionego kolosa, czyli „The Greatest Show on Earth”, po czym zespół zaczął się żegnać z nami. Floor otrzymała kwiaty od dziewczyn z Czech i Słowacji, zrobiło jej się bardzo miło z tego powodu. Emppu rzucał na wszystkie strony swoimi kostkami wraz z Marco, a Kai rorzucał pałeczki. Standardowo pod koniec były zdjęcia z tego wydarzenia, które można ujrzeć na ich oficjalnej stronie na Facebooku. Kiedy zeszli ze sceny, na koniec odbył się niesamowity pokaz sztucznych ogni, a w tle leciał utwór „The March Of Shadowmaster” zespołu Rhapsody. To było przepiękne!
Matti:
Kiedy dowiedziałem się o koncercie, który miał się odbyć w Czechach, a tak dokładniej tylko kilkanaście kilometrów od mojego miasta, wiedziałem, że nie może mnie tam zabraknąć. Euforia była o tyle większa, że był to mój już czwarty koncert podczas tej trasy koncertowej oraz długo na niego nie musiałem czekać po ostatnim koncercie, bo tylko tydzień.
Wiadomo, jak zawsze, głównym celem było przybycie jak najszybciej, by zająć dogodne miejsce, najlepiej pod barierkami. Po przybyciu na miejsce ze znajomym również z Ocean Souls Polska, około godziny 16:00, zobaczyliśmy, że wierni fani zespołu już pozajmowali miejsca pod barierkami. Mimo tego również mi udało się znaleźć wolną szparę i zająć barierkę oraz, co ważniejsze, powiesić polską flagę na barierkach, tak by zespół dobrze wiedział, że nie tylko Czesi są obecni. Naturalnie miejsca tego pilnowałem już do samego koncertu. Szczęśliwym trafem okazało się, że obok nas swoje miejsce zajęli Martyna i Przemek z Within Temptation Polska. Kojarzyliśmy się już wcześniej z koncertów WT we Wrocławiu oraz Rzeszowie, ale osobiście nigdy nie miałem okazji z nimi porozmawiać. W międzyczasie pojawiło się jeszcze kilka innych znajomych twarzy. Pozytywni ludzie. Tak więc w takim przyjemnym towarzystwie spędziliśmy resztę koncertów poprzedzających gwiazdę wieczoru – Nightwish. Naprawdę czas spędzony w towarzystwie tak fajnych, ciekawych oraz zabawnych osób mających tego samego bzika na punkcie tego samego zespołu jest super, o czym dowiedziałem się już wcześniej, uczęszczając na wcześniejsze koncerty. Obok naszej ekipy swoje miejsce zajęły fanki ze Słowacji, które również miały ze sobą flagę swojego kraju. Wymieniliśmy z dziewczynami kilka słów – okazało się również, że jedna z nich kojarzyła mnie z koncertu sprzed trzech miesięcy w Kosicach na Słowacji. Fajne uczucie, kiedy ludzie ciebie kojarzą i są przyjaźni. W międzyczasie przybyła reszta ekipy z Polski i razem już odliczaliśmy godziny, a potem minuty do koncertu.
Na zegarze wybiła 23:30 i nastąpiła cisza wśród ludzi. Kilka minut później zgasły światła i rozpoczęło się intro…
Śledząc zespół od dawna oraz będąc już po raz kolejny na ich koncercie, wiedziałem, jakich piosenek mogę się spodziewać, niemniej jednak emocje zawsze są te same. To było tak, jakbym widział i słyszał ich na żywo po raz pierwszy. Rozpoczynają grać, a ja patrzę na nich jak mały chłopiec, który po raz pierwszy w swoim życiu zobaczył śnieg. Niesamowite uczucie. Niestety, zabrakło pirotechniki również na tym koncercie. Ona potrafi rozgrzać i dodać wiele emocji. Z pirotechniką czy bez koncert trwał dalej. Floor oczarowała nas swoją kreacją. Po raz pierwszy w życiu widziałem ją w tym stroju. Wiedziałem, że po Shudder Before the Beautiful możemy spodziewać się Yours is an Empty Hope, dość agresywnej piosenki, przy której każdy zgodnie i równo śpiewał co sił w płucach partie Marco „I can let you have the world, it’s all for you” oraz „Yours is an empty hope”, co również miało miejsce, za każdym razem, podczas I Want My Tears Back, którym zespół rozgrzewa publikę niemal do czerwoności na każdym koncercie. Kiedy skończył się drugi kawałek, zacząłem zastanawiać się, co zagrają dalej. Trzecia piosenka jest zmienna i liczyłem na niespodziankę. I tak jak obiecał Tuomas podczas spotkania w Polsce, nastąpiły dwie zmiany w setliście w porównaniu do poprzedniego koncertu w Polsce.
Chyba dopiero po dwóch, czy trzech sekundach intro dotarło do mnie, jaką piosenkę będą teraz grać. Mowa tu o przepięknym Bless the Child – utworze-niespodziance, granym tylko sporadycznie. Ucieszony byłem o tyle bardziej, że nigdy wcześniej nie słyszałem tej piosenki na żywo, a na koncerty Nightwish zawsze idę z nadzieją, że usłyszę coś, czego wcześniej nie miałem okazji usłyszeć. Floor zaśpiewała ją przepięknie. Kto był, to sam dobrze wie.
Kolejnym utworem był stały bywalec koncertowy – Elan, przed którym Troy wszedł na scenę i pozdrowił publiczność. Przy tej piosence, trzeba to przyznać, świetnie bawi się zarówno publiczność, jak i sam zespół, co dobrze widać. Muzycy byli we wspaniałych nastrojach przez cały koncert, co było widać na ich twarzach. Fakt, że nie tylko ty, ale i również zespół świetnie bawił się podczas koncertu, na którym się było, jest bezcenny. Nightwish uraczył nas również Alpenglow, które świetnie wychodzi na koncertach i przed którym Floor obiecała, że zamienią tę noc w coś niesamowitego. Nie kłamała.
Ma się wrażenie, że koncert dopiero się zaczął, a tu nagle widzimy, jak zespół schodzi ze sceny, gasną światła i po chwili rozpoczyna się chór z Ghost Love Score. Piosenka ta niestety jest zwiastunem końca koncertu. Wiele osób obecnie wybiera się na koncerty zespołu z nadzieją na usłyszenie tego giganta na żywo i chyba można powiedzieć, że każdy wychodzi zadowolony. Szczególnie po nowej interpretacji Floor, która jest niesamowita. A koniec piosenki wyszedł jej jak zawsze. Po tym nastąpiło, klasyczne już od czasów Imaginaerum, Last Ride of the Day. A na sam koniec nie mogło oczywiście zabraknąć Największego Przedstawienia na Ziemi, na koniec którego wyciągnęliśmy z polską ekipą spontanicznie przygotowane karteczki z napisem WE WERE HERE, które po raz kolejny nie umknęły uwadze zespołu, a Floor nawet nas pochwaliła. Mam tylko nadzieję, że zwrócili uwagę na flagę, która wisiała przed nami. Ważne jest, by zespół wiedział, że Polacy chcą ich koncertów i jeżdżą na nie.
To, jak się wybawiliśmy, wyśpiewaliśmy i to, co zobaczyliśmy, to już nasze i na zawsze zapisało się nam w pamięci. Z tego miejsca podziękować chcę tym, którzy byli tam ze mną, innym Polakom oraz całej reszcie.
Bartek:
Więc z mojej strony wygląda to tak: cały dzień był dla mnie świetnym przeżyciem. Od samego południa, kiedy startowaliśmy z Katowic do Hawierzowa, atmosfera była bardzo przyjemna. Miałem okazję poznać kilku nowych fanów Nightwisha, co zawsze jest ekscytujące. Po dojechaniu na miejsce poziom adrenaliny powoli zaczął rosnąć. Poznałem bliżej ludzi, z którymi widywałem się już na poprzednich koncertach i w ich towarzystwie spędziłem godziny oczekiwania na zespół. Właśnie dzięki wszystkim tym osobom ten długi dzień (z pobudką o 4 i pójściem spać o tej samej godzinie) minął mi w cudownej atmosferze. Oczekiwanie przy barierkach, które zawsze kojarzy się z nudą i zmęczeniem, okazało się bardzo dobrą okazją, żeby zintegrować się ze wspaniałymi ludźmi, którzy podzielają moje zainteresowania.
Czas do koncertu zleciał bardzo szybko, a sam koncert był najlepszym show, jakie widziałem w życiu. Jedyną wadą był hałas, którego nie da się uniknąć przy barierkach. Jednak bardzo dobre nagłośnienie pozwalało w tym hałasie usłyszeć niebiański wokal Floor, jak zawsze w mistrzowskiej formie. Cały zespół dawał z siebie jak zwykle 300%, a dobra organizacja koncertu i publiczność potrafiąca się bawić, nie przeszkadzając sobie wzajemnie, pozwalały to dostrzec. Przez całe półtorej godziny czułem się jak w Nightwishowym raju. W ostatniej chwili przed rozpoczęciem koncertu zwolniło się miejsce przy barierkach i z drugiego rzędu wskoczyłem do pierwszego, dzięki czemu po raz drugi w swoim życiu stałem wprost naprzeciw Flying Dutchwoman, mogąc podziwiać jej niesamowitą sceniczną prezencję i profesjonalizm. Moje serce podskakiwało do gardła, kiedy słyszałem moje ukochane Nemo, Ghost Love Score, The Greatest Show On Earth, Bless The Child, Weak Fantasy i całą resztę znakomitych utworów, a mimo to byłem w stanie fałszować je na cały głos. Jednak gdy ku mojemu zaskoczeniu zagrali Alpenglow, w moich oczach stanęły łzy szczęścia. Pod sam koniec, kiedy wyciągnęliśmy kartki z napisem „We Were Here” (już na Alpenglow korciło mnie żeby wyciągnąć ten wymięty i naderwany kawałek papieru, który miałem jeszcze z poprzedniego koncertu) zespół wyraźnie dał nam znać, że docenił naszą inicjatywę. Kciuk w górę od Floor i uśmiech od ucha do ucha u Tuomasa były dla nas nagrodą i dowodem na to, że zespół docenia swoich fanów tak samo jak my doceniamy ich.
Po koncercie przyszła pora na dalszą integrację. Po nieudanej próbie złapania zespołu, wyszliśmy poza teren festiwalu, gdzie było mini wesołe miasteczko (Imaginaerum vibes), żeby odbyć nasze Last Ride Of The Day. Dosiedliśmy z Mateuszem najbardziej hardcorowej karuzeli (?) jaka tam była. Przedtem pożegnaliśmy znajomych, którzy musieli już wracać. Na ukoronowanie wieczoru wypiliśmy po czeskim piwie i rozstaliśmy się z głowami pełnymi planów na kolejne spotkania.
Michał:
W minioną sobotę, wraz z ekipą Ocean Souls, miałem okazję pojawić się na koncercie zespołu w czeskim Hawierzowie. Na miejscu pojawiliśmy się wczesnym popołudniem, zaś sam koncert miał odbyć się późnym wieczorem. Na szczęście czas oczekiwania na koncert spędziliśmy w towarzystwie fantastycznej ekipy Within Temptation Polska, której w tym miejscu chciałbym bardzo serdecznie podziękować.
Jeżeli chodzi o sam występ zespołu, to niewątpliwym jego plusem było pojawienie się utworu Bless The Child. Co ciekawe, zespół ćwiczył go na próbie przed koncertem na Czad Festiwalu, niestety jednak Nightwish postanowił wykonać go dopiero tydzień później. Sam koncert jak zawsze był genialny i udowodnił, że zespół jest w doskonałej formie.
Galeria koncertowa:
Autorką zdjęć jest Martyna Potyka – adminka Within Temptation Polska.